Przejdź do treści

Morze

Morskie opowieści dla przedszkolaków

    Zostałem poproszony na spotkanie z dziećmi z przedszkola.Bardzo serdecznie przyjęły mnie dzieci z przedszkola nr.13 im. Mikołaja Kopernika w Toruniu (Osiedle Na Skarpie). Jak widać na zdjęciu, obie strony były zadowolone. Spotkanie zakończyło się wspólnym przedszkolnym obiadem.

    m/s „Kapitan Ledóchowski”

      Antoni Maria Józef Maksymilian Ledóchowski, właśc. Halka-Ledóchowski, pseud. „Antoś”, „Ledóch”, „Dziadek” herbu Szaława – hrabia, oficer austriackiej i polskiej marynarki wojennej i handlowej; nestor polskiego szkolnictwa morskiego, wykładowca w szkołach morskich w Tczewie, Gdyni i Szczecinie. Wikipedia Data i miejsce urodzenia: 13 czerwca 1895, Hranice, Czechy Data i miejsce śmierci: 22 sierpnia 1972, Szczecin Zaczerpnięto z : Wikipedia. Na początku mojej pracy na morzu, pływałem z wnukiem Kapitana Ledóchowskiego. Statek Wyższej Szkoły Morskiej w Szczecinie m/s” „Kapitan Ledóchowski”. Płyniemy na łowiska argentyńskie do rybaków. Były to statki łowcze takich armatorów: „Gryf” ze… Czytaj dalej »m/s „Kapitan Ledóchowski”

      Ciekawe rejsy, ciekawe porty 1980

        Część I (Kanał Panamski) 9 kwietnia 1980 roku mustruję drugi raz na ten sam statek: m/s „Studzianki.             Całkowicie zbudowany w Polsce na stoczni w Szczecinie, silnik zaś w Poznaniu w fabryce H. Cegielski. 1 maja: stoimy w porcie włoskim Savona. Po częściowym rozładunku popłynęliśmy do Vado. Obkupiliśmy się i 10 maja wyruszyliśmy z portu Savona w rejs do USA. Jednak już przy wyjściu z portu mamy pecha. Po kilku godzinach rejsu musimy zawracać do portu po III mechanika. Nikt nie zauważył, że nie ma go na burcie. 25 maja:… Czytaj dalej »Ciekawe rejsy, ciekawe porty 1980

        „SEA DREAM”

          (-) „Płyniemy północnym szlakiem, który miał być spokojny. Właśnie, miał być! Sztorm nie daje nam żyć. Nie sposób funkcjonować. Kucharz nic nie może ugotować. Jemy suche posiłki popijając herbatą. Nagle radiooficer informuje, że odebrał sygnał S.O.S. Kapitan poleca zmianę kursu, tonie pełnomorski jacht kanadyjski z siedmioosobową załogą. „Sea Dream” to nazwa jachtu. Ratujemy załogę. Jacht pozostał w dryfie. Mogliśmy wziąć go na hol. No tak, ale kto by ten hol zaczepił w takich warunkach? Lepiej nie narażać życia. Załoga „Sea Dream” to bardzo fajni ludzie, pracownicy telewizji kanadyjskiej i biznesmeni.… Czytaj dalej »„SEA DREAM”

          Młody Neapolitańczyku, kim teraz jesteś ?

            Niektóre porty uroczo wyglądają z burty statku stojącego na redzie. My dość długo czekamy na możliwość wpłynięcia i zacumowania. Nie zwlekam, ruszam. Trening zaczynam od prawej burty. Widzę bulwar, samochody i ludzi. Na zachód unosi się wstęga nadmorskiej autostrady. Na dziobie obiegam ładownię i jestem już na lewej burcie. Na wprost wulkan Vesuvius, na prawo zatoka, na cyplu Sorrento, morze i wyspa Capri. Podczas treningu powtarzam, że muszę tam być. Jest parno, ściemnia się. Pierwsze zapalają się lampki przy wejściu do portu. Przebiegłem dwanaście okrążeń. Ponad sześć kilometrów. Jest zupełnie… Czytaj dalej »Młody Neapolitańczyku, kim teraz jesteś ?

            O KROK OD TRAGEDII m/s „Chorzów”

              Pod koniec listopada 1986 roku zamustrowałem się na m/s ”Chorzów”, statek o wyporności 4400 ton(DWT)zbudowany w Anglii.  Potocznie nazywano serię „szuwarowcami”, wszędzie można było nimi dopłynąć, ze względu na małe zanurzenie. Podczas postoju statku w porcie gdańskim zajmowałem się zaopatrzeniem prowiantu. Pierwszy oficer pokładowy nadzorował załadunek desek na statek. Podczas posiłku w messie zwierzył mi się, że ma problemy z dokerami. Natarczywie domagali się wódki za załadowanie statku. „Panie pierwszy, to wydać  kilka flaszek ?” – pytam nieśmiało. „Nie, dziękuję. Załatwię sprawę inaczej.” – odpowiada. Był to jego pierwszy rejs… Czytaj dalej »O KROK OD TRAGEDII m/s „Chorzów”

              Historia pewnej fotografii.

                Pan Kazimierz Kiedy w latach 60-tych XX wieku rozgrywaliśmy mecze Chełmińska – Mokre, do głowy mi nie przyszło, że będę rozgrywał mecze międzynarodowe. Po za-cumowaniu m/s „Uniwersytet Wrocławski” w porcie Genua we Włoszech, pracownicy portu zaproponowali mecz piłkarski. Mieliśmy stroje, buty i czas. Kawalkada aut pod statkiem, na stadionie pompa: powitania, światła i kibice. Gram w pomocy, ostra gra, wyzywamy, kiedy coś nam nie wychodzi, oni „porka mizeria”! 2:0 w pierwszej połowie dla włoskiej drużyny. Walczymy, kibice wołają do nas: Lato, Gadocha, Boniek, Lubański! Jak to dobrze, że oni tego… Czytaj dalej »Historia pewnej fotografii.

                Rio de Janeiro

                  (-)”…Biegam na pokładzie codziennie po wyjściu z portu Durban. Z daleka mam widok na skałę przylądka Cape Town. 31 stycznia: dzisiaj kończę 40 lat. Dziwne to urodziny, gdzieś na dole globusa pod cyplem Afryki, w drodze do Brazylii. 4 lutego: choruję kilka dni. Ogólne osłabienie. 15 lutego: stoimy w porcie Vila Do Conde, obok portu Belem ( dorzecze Amazonki) w Brazylii. Zamknąłem pętlę wokół globusa już po raz drugi. Jestem jak głodny człowiek spragniony jedzenia i picia, bardzo pragnę biegania po ziemi. Na dodatek czuję wszystkimi zmysłami cudowną brazylijską dżunglę.… Czytaj dalej »Rio de Janeiro

                  Chrzest Morski

                    Można mieć ukończoną szkołę lądową i morską, ale jak nie przeszło się chrztu morskiego, jest się neofitą. Z Las Palmas statek m/s „Kopalnia Wirek” wziął kurs na Afrykę. Zbliżaliśmy się do Równika. Podczas każdego treningu na pokładzie słyszałem od kolegów te słowa: „oj, pobiegasz ty w czasie chrztu” Nie brałem tego na poważnie. W przeddzień uroczystości pojawia się na statku Tryton, strażnik pieczęci Neptuna, Króla Mórz i Oceanów.

                    Czytaj dalej »Chrzest Morski

                    Od czego się zaczęło?

                      Dwa stawy obok domu, były dla mnie dzieciaka morzami. Dziecięca wyobraźnia. Wydłubana z kory łódka. Pierwsze spotkanie z morzem to szkolna wycieczka ze wspaniałym pedagogiem i przyjacielem dzieci Kazimierzem Jaworskim ze Szkoły Podstawowej nr 3 w Toruniu. Okręt wojenny muzeum ORP „Burza”. Stał przy kei w gdyńskim porcie. Wszystko było po raz pierwszy. Oszałamiające uczucie przestrzeni  oraz spacer plażą.

                      Czytaj dalej »Od czego się zaczęło?