Jerzy Bednarz
Kruszejemy Jurku B. Czemu Jurku odjeżdżasz, ręce złamawszy na pancerz. Przy pochodniach, co skrami grają około twych kolan? Miecz wawrzynem zielony i gromnic płakaniem dziś polan Rwie się sokół i koń twój podrywa stopę jak tancerz Wieją, wieją proporce i zawiewają na siebie, dla Ciebie. Wiem drogi Jurku, że nic nie może przecież wiecznie trwać. Życie jest podróżą do najdalszych stron. A to wyzwanie polega na tym, że nigdy nie wiemy, na którym przystanku będziemy musieli wysiąść. Wysiadłeś za szybko. Umawialiśmy się na stacji w Warszawie. Trudno. Nie będzie Ciebie… Dowiedz się więcej »Jerzy Bednarz