Przejdź do treści

Marsz ludzi uśmiechniętych

    Słynny toruński multi-maratończyk, organizator kultowego leśnego maratonu i „Biegów dla The Beatles”, specjalizuje się dziś w Nordic Walking. Jego marsze w malowniczych okolicach Smogorzewca przyciągają coraz więcej chętnych. Wielu uczestników dojeżdża z Torunia.

    Jacek Kiełpiński

    „ Tylko Toruń”

    Zna go doskonale polskie środowisko biegackie. Kazimierz „Kamus” Musiałowski to człowiek-instytucja. O bieganiu, i to w najdziwniejszych okolicznościach i na naprawdę potężnych dystansach, wie wszystko. Maraton (ponad 42 kilometry) pokonał kiedyś nawet na pokładzie statku. A dziś specjalizuje się w marszu. I skutecznie nim zaraża.

    – Przed laty organizowałem leśny Maraton Kamusa w podtoruńskich lasach – wspomina. – Po przeprowadzce do Smogorzewca postanowiłem uczcić najważniejszy dla mnie zespół, czyli oczywiście „The Beatles”. Rada gminy Obrowo wyraziła w 2009 roku zgodę na nazwanie w ten sposób uliczki, przy której stoi nasz dom. Stąd ulicę The Beatles w Smogorzewcu znają biegacze w całym kraju, bo sześć razy organizowałem tu „Kamus Cross for The Beatles”, podczas którego zawsze jakiś zespół przygrywał biegaczom utwory chłopaków z Liverpoolu. Na pomysł organizowania marszów Nordic Walking wpadłem po otwarciu ścieżki rowerowej z Torunia do Osieka rok temu. Chodziło o to, by pokazać, że takie inwestycje służą nie tylko rowerzystom. To była geneza cyklicznych  imprez „Nordic Walking za uśmiech”.

    Formuła jest prosta – każdy, kto chce odetchnąć pełną piersią w naprawdę pięknej okolicy, a zarazem doszkolić swoją technikę chodzenia z kijkami pod okiem wytrawnego, doświadczonego instruktora – może wziąć udział.

    – Warunek jest tylko jeden, musi zabrać ze sobą uśmiech, nic za darmo – żartuje Kamus. – Nie ma tu żadnego wpisowego, pieniędzy ze sobą nie trzeba zabierać. Wystarczy dobry humor i kijki. A nawet jeśli ktoś ich nie ma, bo jeszcze do Nordic Walking nie jest przekonany, jakieś zastępcze mu tu pożyczymy. Spokojnie.

    Na marsz z „Kamusem” wybraliśmy się kilka tygodni temu. Wszystko odbyło się zgodnie z ustaloną procedurą – nowi uczestnicy spotykają się zawsze w sobotę o 12 pod kościołem w Osieku nad Wisłą. Tam czeka na nich „Kamus”. Potem wszyscy dojeżdżają do słynnej uliczki The Beatles, gdzie czeka już grupa stałych bywalców. Krótka odprawa i ruszamy w jedną z niezliczonych tras obieganych regularnie przez organizatora.

    – Około dziesięciu kilometrów, najczęściej nieco więcej, tłumaczy Kazimierz. – Jak widzę, że komuś idzie ciężko, ma problemy z koordynacją ruchów, udzielam  instrukcji, poprawiam. Po takim marszu wszyscy potrafią prawidłowo poruszać się z kijkami, wykorzystując, tak jak trzeba, wszystkie mięśnie ciała.

    W marszach biorą udział osoby doskonale znające malownicze okolice Osieka, Smogorzewca, Dzikowa, Sąsieczna i Stajenczynek i dzielą się swoją wiedzą z nowymi uczestnikami. Kamus tak planuje trasę, by mijała pomniki przyrody. – Nie tylko potężne dęby i głazy, ale i bardziej oryginalne ciekawostki, jak chociażby dwie zrośnięte sosny, zwane kochankami – tłumaczy.

    A wszystko, oczywiście, po to, by… zachęcić do ruchu, którego organizator jest gorliwym wyznawcą. I to działa.

    – Praktycznie co tydzień pojawia się coraz więcej chętnych – przyznaje Kamus. – Uczestnicy poprzez internet zachwalają sobie ten sposób spędzania soboty, zapraszają znajomych. Wielu uśmiechniętym ludziom chciało się dojeżdżać tu z Torunia przez całą zimę. A przecież dopiero  wiosną budzi się w człowieku prawdziwa potrzeba ruchu… Zapraszam. Ale proszę nie zapomnieć o uśmiechu, to warunek konieczny.