JESTEŚ Z KGB ?
Od Kevina otrzymuję dokładny adres: 3 Gambier Terrace. Już raz próbowałem, bez powodzenia. Może teraz się uda? Stoję przed domem. Naciskam domofon, nikt nie odpowiada, bo to tylko dzwonek, lecz patrzę – drzwi uchylone – uspokajam oddech. Szybko zaliczam schody, patrzę na numery pokoi- jest siódemka! To tutaj wraz z kolegą z zespołu, Stuartem Sutcliffem mieszkali podczas studiów kilka miesięcy. Razem spało w tych niewielkich dwóch pokoikach 7 osób. Drzwi uchyla gospodarz, zajęty rozmową telefoniczną. Ja już umiem na pamięć mój wierszyk: Jestem z Polski, szukam ich śladów, wiem, że John tutaj mieszkał – czy mogę zrobić kilka zdjęć? Rób, odpowiada szybko, widać ważna ta rozmowa, ale natręta nie wygonił. On kończy rozmawiać, ja robić zdjęcia. Mogę tobie? – rób, słuchaj – nie jesteś z KGB? – pyta całkiem serio Tutaj tak mnie dopadł aż usiadłem z wrażenia. Przedstawiłem się. Pokazuję swoje dokumenty. Mówię gdzie mieszkam, gdzie pracuję. James, tak miał na imię gospodarz, oświadczył – Masz szczęście, tylko ekipa filmowa, która kręciła film pt.” Backbeat” tutaj weszła, a teraz ty. Wiesz, co Kaz, wszedłeś dlatego, bo jak ciebie zobaczyłem, to nie wiedziałem czy to goniec, czy ktoś pomylił pokoje. W końcu zaciekawiła mnie twoja historia, żeby tutaj specjalnie przyjechać dla nich. Chcesz pić – pyta gospodarz? Piję cudowną chłodną wodę, jeszcze uścisk dłoni, zapewnienie, że jak coś o tym napiszę, to mu przyślę. Powoli schodzę, tak samo, tymi schodami, schodził John. Jestem na podwórku. Przede mną wyniosła anglikańska katedra. Odpocząłem chwilkę. Wracam w moją przepiękną uliczkę w okolicach Sefton Parku. Biegłem tak naprawdę do biura podatkowego – coś załatwić. Ta historia wydarzyła się naprawdę ”po drodze”, jak dobrze mieć ze sobą aparat i trochę szczęścia!
Po pięciu latach przyjechałem na maraton dla Johna Lennona. Jams’a nie zastałem.