J U L I A
Nie jest łatwo pisać o matce Johna Lennona, Julii. Ze wczesnego dzieciństwa John pamiętał niewiele. Julia była mało zaradna życiowo. Ojciec, Alfred pracował na statku jako steward okrętowy. Pewnego razu nie wrócił z rejsu do domu. Siostra matki, Mimi Smith zabrała Johna do siebie. Kiedy John miał 16 lat, matka zginęła tragicznie w wypadku drogowym. Był to wielki cios dla Lennona, bo zaczął znajdować z matką wspólny język. Nie odważył się jej oglądać w kostnicy. O śmierci mówił, że to tak jakby przesiąść się z jednego samochodu do drugiego. Kiedy John Lennon został ugodzony kulą z pistoletu obok Dakota Building w Nowym Jorku, sprawdziły się jego słowa 8 grudnia 1980r osunął się, na ziemię obok niego leżały jego okulary, cichutko, blisko, tak jakby na chwilę tylko. Kiedy będziesz w Liverpoolu i staniesz tyłem do katedry Christ the King, na wprost jest zespół budynków . W jednym z nich był szpital, gdzie urodził się Lennon.
B I A Ł E K W I A T K I
To było moje ciche marzenie, odnaleźć grób matki Johna Lennona, Julii Lennon Stanley. Nikt z moich liverpoolskich przyjaciół nie wiedział, gdzie on jest. Przechodząc przez cmentarz przy Smithdown Road dostrzegłem numer telefonu do urzędu opiekującego się cmentarzem – administratora. Zatelefonowałem – nic z tego, należy pytać przy Matehew Street, tam jest stowarzyszenie The Beatles -odpowiedziano. Tak się złożyło, że od pewnego czasu poszukiwałem w księgarniach książki z ich wszystkimi piosenkami. Odwiedziłem kilka antykwariatów, bez skutku. W końcu znalazłem, kupiłem, wielka radość! „The Beatles Illustrated Lyrics”. Kiedy już miałem odjeść od kasy, tak od niechcenia, bez wiary, zapytałem kasjerkę czy wie, na którym cmentarzu leży matka Johna Lennona. Na chwilę przeprosiła mnie miła pani i woła do koleżanki – Lynn wiesz gdzie leży matka Lennona, na którym cmentarzu? Alerton – pada odpowiedź. Skąd ona wie?- pytam tej przy kasie. Wiesz, jakiś czas jej starszy brat woził ich jako kierowca na występy. Jestem szczęśliwy, choć jeszcze nie wiem o tym, ile czeka mnie uporu, by osiągnąć cel. Wyznaczyłem sobie dzień treningu na cmentarz, wypadło na niedzielę. Nie przewidziałem, że tego dnia piłkarze drużyny z Liverpoolu będą fetowali zdobycie pucharu Anglii. Jechali odkrytym pojazdem, wokół tłumy kibiców. Sto tysięcy ludzi wyszło tego dnia na ulice miasta. Musiałem czekać. Dobiegłem wreszcie na cmentarz. Pytam jakieś panie, nie wiedzą, doradzają następnego dnia, jak będzie biuro czynne. Posłuchałem. Poniedziałek, biegnę znanymi już sobie ulicami. Trudno się biegnie, chodnik jest nierówny. Jestem! Wchodzę do biura, pani nawet nie chce ze mną rozmawiać. Wychodzę smutny, lecz nie poddaję się. Prostuję nogi. Masuję łydki, kilka łyków wody. Biegnę przed siebie w głąb cmentarza. Duży samochód, kierowca, chyba z obsługi lub od pomników. Zagaduję go – wiesz, to musi być tam za tą bramą, ale gdzie dokładnie, nie wiem. Biegnę we wskazanym kierunku, słoneczko, wiaterek, ja poruszam się lewą stroną cmentarnej ulicy. Pusto. Nagle naprzeciwko mnie pędzi na rowerze Anglik w kombinezonie. Oj, to chyba pracownik cmentarza. Zabiegam mu drogę. Pytam bez wiary. Słuchaj, poczekaj na mnie, pokażę, ale teraz się śpieszę. Sam nie znajdziesz. Nie ma żadnego kamienia. Naprawdę!? No to chyba także dzisiaj mam szczęście. Położyłem się na trawie. Ktoś bliski pozdrawia mnie z Polski sygnałem telefonu komórkowego. Minęło trochę czasu… A może tylko tak mnie się zdaje? Nagle słyszę warkot jakiegoś wehikułu. To mój informator jedzie jakimś pojazdem przypominającym pojazd księżycowy. Duże opony, niskie zawieszenie. Wraz z nim kolega. Zapraszają, dosiadam się. Jedziemy. No zaraz będzie koniec cmentarza. Stają wreszcie. Wysiadam – serce łomocze. To tu! Tyle słów ciśnie mi się na usta. Czy dziękować, czy pytać, że to jest prawda? Zaskoczenie. Nie komentuję. „Przewodnicy” widzą w moich oczach zdziwienie. Tak Kaz, to jest grób matki Lennona! – mówi jeden z nich. Bardzo mało osób zna to miejsce. Ty z Polski jesteś chyba jedyny! Proszę ich o zrobienie fotografii. Zostaję sam. Pamiętam śmierć swojej matki, ja byłem wówczas w Brazylii. Telefonuję dwa tygodnie po pogrzebie. Chciałem być ptakiem. A potem samotność w statkowej kabinie. Rozpacz, jakiej u siebie nie znałem. Tak, matka to matka Johnie! Wiem więc co czułeś. Mam teraz czas dla Julii. Zrywam białe kwiatki rosnące wśród trawy. Kładę je na ramię krzyża. Odmawiam krótką modlitwę. Pomyślałem o grobie swojej matki w kraju.
„YOKO ONO FLY”
Było to dla mnie wielkie wydarzenie w moim życiu. Yoko Ono, jej wystawa „FLY” w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie w 2008roku. Podarowałem jej moją książkę. Myślę, że to dzięki temu na grobie Julii, matki Johna Lennona postawiono kamień.
Zdjęcie na cmentarzu w Liverpoolu Tomasz Fornal.